Szukaj Teraz


4/20/2011

Przynęta na chłopaka


Każdy facet, nawet nie wiadomo jak zakochany, ma zawsze w głowie włączony kalkulator, na którym liczy, jakie decyzje w związku najbardziej mu się opłacają.

Co zrobić, żeby mój chłopak wyprowadził się wreszcie od mamy (u której wszystko ma podane na tacy) i zamieszkał ze mną? Z góry uprzedzam, że nie zamierzam podtykać mu pod nos domowych pierogów i sprzątać skarpetek. Jaką strategię obrać, żeby mimo wszystko wyfrunął z gniazda?
MALINA

Odpowiada Marcin Prokop, Prezenter telewizyjny, redaktor Naczelny magazynu STUFF

Na pewno nie zaczynaj od poinformowania go, czego NIE zamierzasz robić, kiedy już się do ciebie wprowadzi. To mniej więcej tak samo skuteczne, jak próba wyżebrania od faceta komplementu przez ciągłe powtarzanie: „O rany, ale jestem gruba”. Bo najprawdopodobniej, zamiast przytulić i pogłaskać, w pewnym momencie po prostu przyjrzy się uważniej i pomyśli: „No, rzeczywiście”. A słuchając litanii rzeczy, na które nie pozwolisz, kiedy już zamieszkacie razem, tylko wzruszy ramionami, rzucając: „Dobra, nie to nie, przecież mam gdzie nocować”. Każdy facet, nawet nie wiadomo jak zakochany, ma zawsze w głowie włączony kalkulator, na którym liczy, jakie decyzje w związku najbardziej mu się opłacają. Brak pierogów oraz zero opieki nad stadem wędrujących skarpet to ewidentne minusy w jego bilansie. Skupmy się zatem na plusach. Po pierwsze, mężczyzna jest zwierzęciem terytorialnym – musi zyskać gwarancję, że gdziekolwiek zamieszka, będzie miał prawo do choćby minimalnej, ale autonomicznej przestrzeni. Jeśli masz duże mieszkanie, wydziel mu osobny pokój, w którym będzie mógł z kolegami udawać Bono, grając na Playstation w „Rock Band”.
Jeśli żyjesz w kawalerce, wystarczy mu własna szafka, całkowicie wyłączona spod twojej jurysdykcji. Czyli co byś w niej nie znalazła – czy to kawałek sznurka, starą gumę do żucia, filmy porno, zardzewiały scyzoryk czy kilogram spranej bielizny – nigdy, przenigdy tego nie komentuj, nie sprzątaj, nie dotykaj. ON TO DOCENI.

Jeśli chcesz, żeby poczuł się u ciebie naprawdę jak w domu, zrzuć na niego jakieś odpowiedzialne zadanie, związane z tym miejscem. Np. zasugeruj, że fajnie by było, gdyby pomógł ci wybrać nową tapetę do sypialni. Wcześniej upewnij się jednak, czy facet nie jest aby dużym dzieckiem, które wciąż nie wyrosło z fazy fascynacji komiksowymi superbohaterami. Znam człowieka, który pewnego dnia na głównej ścianie w salonie, bez konsultacji z kimkolwiek, wymalował gigantyczną, czarną, trupią czachę – logo Punishera. Pół biedy, gdyby mieszkał tylko z kobietą, ale jego współlokatorami byli również teściowie. Ile on się natłumaczył, że nie jest satanistą i że nie porwie córki do sekty...

Upewnij się, że twoje mieszkanie spełnia kilka podstawowych parametrów, bez których żaden facet przenigdy się nie obejdzie. Kluczowe są trzy: telewizja kablowa z kanałami sportowymi, bezprzewodowy dostęp do internetu i bliskość całodobowego sklepu spożywczego, ewentualnie stacji benzynowej, na której sprzedają piwo. Mając w ręku wszystkie niezbędne atuty, możesz przystąpić do ataku, czyli wabienia o' ary. Nie możesz mu zwyczajnie, prosto z mostu zakomunikować, że chcesz, aby się do ciebie wprowadził, bo natarczywość to jedna z naszych najmniej ulubionych u kobiet cech. Zamiast tego proponuję zabawić się w Zagłobę i uknuć banalny fortel – kiedy zdarzy ci się wyjechać na kilka dni, zostaw mu jeden komplet kluczy z prośbą o podlewanie roślinek i doglądanie chomika. Kiedy wrócisz, po prostu „zapomnij” swoich kluczy odebrać.
A następnym razem, kiedy usłyszysz jego pukanie do drzwi, nie otwieraj. Niech zrobi to sam. Nawet nie podejrzewa, że właśnie połknął przynętę. 

źródło : www.kobieta.pl/

4/19/2011

Partnerstwo. A co to takiego?

Coraz częściej mówimy o partnerstwie, dążymy do związków opartych o sprawiedliwy podział ról. Tymczasem w Polsce nadal dominuje typowy model funkcjonowania rodziny i opiera się na podwójnym obciążeniu kobiet obowiązkami rodzinnymi i zawodowymi. Jakie są tego konsekwencje? 

 Ona zmęczona, on wyobcowany

W świetle badań przeprowadzonych na zlecenie Centrum Rozwoju Zasobów Ludzkich w projekcie "Godzenie ról rodzinnych i zawodowych kobiet i mężczyzn" o kondycji rodziny oraz wzajemnych relacjach partnerów decyduje w głównej mierze kalkulacja ekonomiczna. W Polsce nadal mówimy o dominacji typowego modelu funkcjonowania rodziny, który eksploatuje kobiety poprzez podwójne obciążenie obowiązkami rodzinnymi i zawodowymi. Obciążenie psychiczne, stres i zmęczenie - na to najczęściej narzekają przepracowane kobiety. Natomiast mężczyźni są pod stałą presją utrzymania rodziny, dlatego więcej czasu niż partnerki spędzają w pracy, często pracując po godzinach. Skutkuje to frustracją, stresem i bezsennością. Mężczyzna często czuje się niezrozumiany przez swoich bliskich, a to przekłada się na poczucie osamotnienia i wyobcowania.

W polskiej rodzinie

Podwójne obciążenie kobiet obowiązkami zawodowymi i rodzinnymi, mężczyzna odpowiedzialny głównie za kwestie finansowe - oto najpopularniejszy model polskiej rodziny. Jak wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie Centrum Rozwoju Zasobów Ludzkich w projekcie "Godzenie ról rodzinnych i zawodowych kobiet i mężczyzn" ponad 60 proc. mężczyzn i ponad 70 proc. kobiet jest zdania, że niezależnie od sytuacji mężczyzna powinien uczestniczyć w wypełnianiu obowiązków domowych. Różnica między modelem deklarowanym a rzeczywistym kreowana jest przez różnorakie czynniki, wśród których przeważają te natury zewnętrznej. Z badań wynika, że na rolę mężczyzny w życiu rodzinnym i zawodowym największy wpływ ma funkcjonowanie na rynku pracy, dysproporcje w zarobkach partnerów, sytuacja ekonomiczna gospodarstw domowych oraz brak wsparcia instytucjonalnego ze strony państwa w postaci zasiłków czy większej dostępności do placówek opieki dla dzieci, uelastycznienie godzin ich pracy. Natomiast czynniki kulturowe takie jak tradycja czy przekonania tracą na znaczeniu w konfrontacji z argumentacją ekonomiczną. Wychowanie czy tradycja, coraz częściej podlegają negocjacjom między partnerami, co w efekcie prowadzi do transformacji zastanych struktur rodzinnych i ról związanych z płcią. 

Partnerstwo tylko dla bogatych?

Znaczna dysproporcja w zarobkach obojga płci sprawia, że w przypadku konieczności rezygnacji z pracy jednego z małżonków, najczęściej na barki mężczyzny spada utrzymanie rodziny. Wynika to z chłodnej kalkulacji: łatwiej zrezygnować z niższych zarobków kobiety i nawet kosztem obniżenia standardu życia, żyć z wyższej pensji mężczyzny. Wybór jest wymuszony warunkami na rynku pracy, rządzącym się stereotypami, według których mężczyzna to główny żywiciel rodziny, bardziej dyspozycyjny, odporny na stres, mobilny, uniwersalny. Według Małgorzaty Borowskiej, konsultantki Idei Zmiany rynek pracy, rządzący się stereotypami i dyskryminujący kobiety powoduje, że te mniej pracujące, mniej zarabiające przejmują całość obowiązków domowych. Mężczyźni znikają z tego obszaru i poświęcają się pracy zawodowej. Taki model może wydawać się partnerom "partnerski", ale nie jest. W rzeczywistości relacje między małżonkami ulegają zaburzeniu - mężczyźni, którzy na co dzień nie zastanawiają się nad kondycją związku i swoją w nim pozycją przyznają, że dopada ich zmęczenie i frustracja z powodu zredukowania roli ojca i męża do zarabiania pieniędzy na utrzymanie rodziny oraz, w skrajnych przypadkach, rozpadu więzi z dziećmi i żoną. Według Borowskiej konsekwencje takiego podziału ról w Polsce są wielorakie: utrwalają stereotypy płci, utrudniają równe traktowanie kobiet i mężczyzn na rynku pracy, a to bardzo wpływa na liczbę posiadania dzieci.

Praca zawodowa kobiet nadal gorsza

Na europejskich przykładach można zauważyć, że im rynek pracy bardziej dyskryminuje kobiety (wypłaca niższe pensje i lokuje w sektorach niskopłatnych), tym mniejszy przyrost naturalny. Mężczyznę traktuje się jako podstawę ekonomicznego bytu rodziny, dlatego ze strony rodziny podlega ona wyjątkowej ochronie, a ze strony pracodawcy powoduje zwiększenie wymagań wobec pracownika - mężczyzny. Praca zawodowa kobiety postrzegana jest częściej w kategoriach uzupełnienia budżetu rodziny, finansowania własnych wydatków czy źródła prestiżu, a sama kobieta jest często przez pracodawców traktowana jako pracownik podwyższonego ryzyka, mniej dyspozycyjny, mnie zaangażowany i tym samym - niżej opłacany.
 

źródło : http://kobieta.gazeta.pl

4/17/2011

„Kobieta pocałunkiem przezwyciężyć może nawet śmierć” – Nikos Kazantzakis

Różnimy się. Już w podstawówce słyszymy o tych prostych biologicznych różnicach, ale przecież to nie o nie tu chodzi. Różnimy się, a świat jest tak urządzony, że mężczyzna ma to wszystko bez czego kobieta nie byłaby spełniona. Świat jest tak urządzony, że to kobieta właśnie ma to wszystko co mężczyźnie jest niezbędne do odnalezienia siebie. Jeśli się nie rozumiemy, jeśli się kłócimy to tylko dlatego, że nie pojmując potrzeby tych różnic, nie szanujemy ich, a przecież jak powiedział Jean Vanier „mężczyzna i kobieta są dla siebie zwierciadłem; ich odmienność objawia każdemu z nich własną tożsamość”.

   Tworząc ślady na drodze własnego życia, czasem umieramy, choć ciało wciąż gdzieś się błąka, choć serce wciąż wybija słaby rytm, zdarza się- umieramy. Śmierć w znaczeniu, chwilowego braku sensu. To tu, to tam- prześlizgując niewidzącymi oczami po szarych zarysach rzeczywistości- umieramy. Choć nie jestem mężczyzną, widzę czasem tą śmierć, śmierć goszczącą w zmęczonych oczach mężczyzny. Boli dusza i wtedy szklą się oczy, dumnego mężczyzny, który został zrodzony aby walczyć, aby podróżować, aby zdobywać. Widzą zaciśnięte usta mężczyzny, który szuka promyka jasnego słońca, szuka sensu, szuka szczęścia, szuka siebie. Wtedy właśnie kobieta może ocalić pocałunkiem mężczyznę od śmierć, a nawet więcej, to kobieta może darować mu życie.

Wiem, że te słowa mogą być jak zaspakajanie próżności, ale któż się ze mną nie zgodzi ze stwierdzeniem, że nie bez powodu tak się różnimy, tak lgniemy do siebie. Kobieta jest wstanie dać życie mężczyźnie, więcej kobieta może mu je odebrać. O tym świadczy literatura z całej kuli ziemskiej, o tym świadczą akty malarzy, o tym świadczą podboje, wojny, historia.

Próżność kobiety nie tkwi w tym, że mówi o tym, ale w tym, że tego się wypiera z ironicznym, fałszywym uśmiechem na twarzy. Jeśli więc kobieta może być katem, może być też aniołem w którego ramionach odnajdują mężczyźni własną dumę i rozkosz odrodzenia.

Pocałunek jako chwila, moment wzlotu nad świadomością istnienia, jest tylko metaforą dotyku dłoni, nieśmiałego uśmiech, spojrzenia oczu w których tkwi zgoda i wyrozumiałość- ciepło. Śmierć w tym cytacie nie będzie upadkiem ciała, lecz upadkiem duszy.

Zakochany mężczyzna, szczęśliwie lub też nie- to żyjący mężczyzna. Mężczyzna, który ujrzał kobietę anioła to mężczyzna odrodzony. Mężczyzna, który został zatopiony w rozpaczy i oszukany przez anioła zamieniającego się w demona to martwy mężczyzna.

Boli nieświadomość kobiet, które nie wieżą i wiedzą co robią, gdy kpią gdy dokazują, jak w piosence Grechuty. Boli kiedy nie wiedząc, że czasem trzymają w rękach czyjeś życie depczą ostatnie tchnienie, a przecież poeci, malarze, pieśniarze, przypominają nam o tym na każdym kroku. Artyści, filozofowie, historycy szukający muzy, która tchnie życie w ich myśli, pozwoli zakwitnąć tym rozpędzonym myślom, nie mogącym znaleźć ujścia. Podeprę się tu słowami nie kogo innego jak mężczyzny Jacqes,a Chardonne „dla mężczyzny kobiety są tym, czym żagle dla żaglowca”, lub też cytując Antoniego Czechowa „mężczyzna bez kobiety jest jak parowóz bez pary”. Takich cytatów można znaleźć naprawdę wiele co tylko świadczy o tym, że kobieta pozwala się odrodzić, cytat Nikosa Kazantzakis „Kobieta pocałunkiem przezwyciężyć może nawet śmierć” jest tylko jednym z wielu pięknych słów, tak rzadko dostrzeganych przez uparte kobiety. Mnie najbardziej poruszają słowa Witolda Gombrowicza „kobieta jest kluczem do mężczyzny”, ale tutaj zawsze przychodzi mi na myśl, że tak naprawdę to mężczyzna jest również kluczem do kobiety, gdyby nie miłość mężczyzn, nie potrafiłybyśmy być naprawdę szczęśliwe, a tym samym piękne. To mężczyzna pozwala się odrodzić bądź ujawnić pięknu tkwiącemu w kobiecie. Podobnie kobieca miłość, czułość potrafi wydobyć całą siłę oraz twórczość z mężczyzny. Ciąży i na kobietach i na mężczyznach obowiązek lub też niepisana powinność dbania o te tchnienia, o te odrodzenia. Męczy mnie myśl, że kobieta czasem powinna porzucić mężczyznę tylko po to aby mógł on dać światu siebie, bo jakże uboga byłaby cała historia, sztuka gdyby nie cierpienie porzuconego mężczyzny, tak czasem pocałunek musi być gorzki aby mógł ocalić mężczyznę umierającego w zbyt pięknym sercu kobiety.

   W tym oto miejscu wydaje mi się, że to wszystko, co można powiedzieć o śmierci, o pocałunkach, o powinnościach, o mężczyznach. Bo nie ma nic prostszego i nic bardziej trudnego jak cała kosmiczna siła na której spoczywa spokojnie sens współistnienia mężczyzn i kobiet.

4/13/2011

Jak działa wyobraźnia wzrokowca?

Przedstawiam Ci opis działania wyobraźni wzrokowca na konkretnych, zrozumiałych (jak sądzę) przykładach. Pozwoli Ci to pojąć nie tylko, jak działa męska wyobraźnia, ale i co robić oraz jak robić, by zagościć w niej na stałe, stając się, jeśli nie obiektem pożądania czy wręcz opętania, to przynajmniej kobietą zwracającą na siebie uwagę.
Gotowa?
Zatem wyobraź sobie ognisko. Zamknij oczy i przywołaj w swojej wyobraźni właśnie obraz ogniska. Otwórz oczy. Co ujrzałaś? Otóż jeśli jesteś kobietą-słuchowcem, a najprawdopodobniej tak właśnie jest, to sam obraz ogniska nie był dla Ciebie tak widoczny. Słyszałaś raczej trzask palącego się drewna (zmysł słuchu). Najprawdopodobniej w wyobraźni poczułaś też zapach dymu, jaki unosił się w powietrzu (zmysł powonienia), a być może nawet poczułaś ciepło ogniska, stojąc w wyobraźni tuż obok płonących płomieni (zmysł dotyku).
A wiesz, co mężczyzna-wzrokowiec widzi w swojej wyobraźni, wyobrażając sobie dokładnie to samo?
Ognisko. U wzrokowca w wyobraźni inne zmysły są nieobecne. Mężczyzna dostrzega płomienie ogniska, kolory, jego wielkość itd., ale nie używa w wyobraźni innych zmysłów poza wzrokiem.
A teraz ponownie zamknij oczy i wyobraź sobie wielki wodospad. Otwórz oczy. Co zobaczyłaś? Najprawdopodobniej oprócz obrazu wodospadu, który ujrzałaś nieco jakby zza mgły, usłyszałaś szum spadającej wody. Może nawet poczułaś krople wody na swojej twarzy, być może zasmakowałaś jednej, jaka na nią opadła. Być może poczułaś wilgoć unoszącą się w powietrzu za sprawą swojego węchu.
A wiesz, co ujrzał w swojej wyobraźni wzrokowiec?
Wodospad. Wzrokowiec w tym przykładzie dostrzegł bardzo wyraźnie wodospad, jego wysokość, kolor wody, obłok mgły unoszącej się nad wodą — i wszystko to wyłącznie za sprawą swojego zmysłu wzroku. Mężczyzna w wyobraźni nie czuje ani nie wącha, nie smakuje ani też nie słyszy. Wzrokowiec w wyobraźni tylko widzi!
Na koniec ponownie zamknij oczy i wyobraź sobie pieczeń. Otwórz oczy. Co zobaczyłaś? Tutaj ponownie najprawdopodobniej zupełnie niewyraźnie dostrzegłaś pieczeń, być może ostatnią, jaką upiekłaś bądź też miałaś okazję skosztować. Nie dostrzegłaś jej dokładnie, jednak zupełnie wyraźnie poczułaś jej smak i zapach unoszący się w powietrzu. Nie miałaś żadnych problemów z tym, by wyobrazić sobie czy odtworzyć akurat smak i zapach. Jeśli chodzi o wzrokowca, to ten typ mężczyzny z wyobrażeniem sobie smaku i zapachu ma wielkie problemy, jeśli w ogóle jest to dla niego możliwe. Mężczyzna-wzrokowiec w swojej wyobraźni dostrzega przede wszystkim pieczeń — jej kształt, kolor. W wyobraźni jest w stanie pokroić ją na drobne kawałki i dostrzec, jak mięso wygląda w środku, ale z trudem przychodzi mu użycie innych zmysłów poza wzrokiem.

Jak czuje kobieta, a jak odczuwa mężczyzna?

Gdy dotykasz, odczuwasz znacznie więcej niż mężczyzna.
Gdy kosztujesz, smakujesz o wiele więcej niż mężczyzna.
Gdy słuchasz, słyszysz więcej niż mężczyzna.
Gdy wąchasz, czujesz więcej niż mężczyzna.
Jednak gdy widzisz, dostrzegasz znacznie mniej niż mężczyzna.
Dzieje się tak, ponieważ wzrok (w naturalny sposób) pozostaje bardziej aktywnym zmysłem u mężczyzny, podczas gdy u kobiety bardziej aktywne są wszystkie inne zmysły poza wzrokiem (dotyk, powonienie, smak i słuch). To dlatego kobieta, która nie tworzy obrazów w umyśle mężczyzny, a stara się skupić na pobudzeniu innych jego zmysłów niż wzrok, właściwie nie istnieje w jego wyobraźni — mężczyzna, nie wyobrażając jej sobie, nie jest w stanie jej pokochać, pomimo że dana kobieta może go darzyć intensywnym uczuciem.

4/06/2011

Wspólne życie bez formalności

Konkubinat w Polsce wciąż jest czymś egzotycznym. Termin ten po prostu źle się kojarzy. Niesłusznie – w niektórych miejscach na świecie taka forma związku jest bardziej popularna niż tradycyjne małżeństwa. Czym on właściwie jest? Tym słowem określa się trwały związek między dwojgiem ludzi, który nie jest zalegalizowany, mimo że para de facto żyje jak małżeństwo.
Nie można stwierdzić z pewnością, dlaczego samo słowo budzi negatywne emocje. Wynikać to może z łacińskiego pochodzenia (concubinatus – czyli „spać z kimś”, „leżeć z kimś”), kolokwialnych synonimów (bo komu dobrze kojarzy się „życie na kocią łapę”?), a także wielowiekowego deprecjonowania niezalegalizowanych związków. Tutaj jedną z głównych ról odegrał Kościół. Przez wieki promował on z różnych powodów małżeństwo i jego wymiar sakramentalny. Problem konkubinatu poruszono nawet w czasie słynnego soboru trydenckiego. 
Tymczasem, po ponad 450 latach od wspomnianego soboru, oznaką zmian stał się Facebook. Portal, który nie mógłby się utrzymać, gdyby nie reagowanie na potrzeby internautów i dostosowywanie się do ich potrzeb, wprowadził w kilku krajach nowe „statusy związku”. Obok dotychczasowych (m.in. wolny, w związku, rozwiedziony itd.), w Kanadzie, USA, Australii, Wielkiej Brytanii i Francji można ustawić sobie status: związek partnerski lub właśnie konkubinat.

A wszystko to dlatego, że rośnie liczba żyjących na kocią łapę. Istnieją państwa, w których liczba par konkubenckich jest większa niż tradycyjnych małżeństw, tak jest w Skandynawii . Ponieważ zjawisko to jest coraz częstsze, w niektórych miejscach (ale nie w Polsce) istnieje możliwość zarejestrowania konkubinatu. Daje to wiele profitów, a do zakończenia związku wystarczy tylko jedno oświadczenie – nie trzeba więc przeprowadzać ani kosztownego ślubu, ani rozwodu.

Bez sakramentalnego "tak"

Konkubinaty stały się popularne z wielu przyczyn. Niektóre pary nie decydują się na ślub ze względu na ulgi i profity dla samotnych rodziców. Jedni robią z powodów pragmatycznych, życiowych, inni ze względu na charakter. Życie w niesformalizowanym związku pociąga za sobą wiele udogodnień, ale i ograniczeń.

Bywa, że po prostu lubimy wolność i niezależność i nie wyobrażamy sobie, że ten stan mógłby się zmienić. Czy wtedy kochamy mniej? Niekoniecznie. Czasem ludzie po prostu czują się bezpieczniej, gdy nie są zależni od innych. A w konkubinacie, tak jak w małżeństwach, można spokojnie wypracować sobie takie sposoby na wspólne życie, żeby odpowiadały i jednej i drugiej stronie. Konkubinat jest również wygodny, gdy nie mamy pieniędzy na ślub i wesele.